Moja kolekcja świec

3 lata temu poznałam firmę Yankee Candlę i ich woski, zaś w lutym 2016 roku poznałam Kringle Candle. Każda z firm ma swoje plusy i minusy, ale dzisiaj nie o tym. Przychodzę do Was z moją mini kolekcją świec Yankee i Kringle Candle. Jest to ledwo parę świec, ale każda z nich ma dla mnie pewne znaczenie.



W lutym 2016 roku dostałam pieniążki od babci by kupić sobie coś za zdaną sesję na studiach. Jako,  że znałam już produkty Yankee i marzyłam o świecach tej firmy poszłam do ulubionego Sklepiku z Marzeniami w Legnicy. Tam przy wyborze świecy Yankee okazało się, że Kringle wyprzedaje świece w starej wersji jednoknotowej za nie całe 80zł. Długo nie musiałam się zastanawiać między Kringlem a Yankee, ale za to wahałam się między zapachem śliwki a słodkiej wiśni. Wybór padł na Royal Cherries. Zapach przypomina mi wakacje w sadzie pełnym czereśni i wiśni w Czechach. Jeździłam tam sobie dorobić jako nastolatka. Z młodszym bratem zjadaliśmy masę czereśni i wiśni, a za to co uzbieraliśmy do wiaderka było nam płacone. Pracowało się w super atmosferze wśród wspaniałych ludzi i to właśnie głównie dlatego zapamiętałam taką pracę. Zapach tej świecy uruchamia u mnie jeszcze jedne wspomnienie. Od 6-17-go roku życia jeździłam na wieś do mojej babci na wakacje. Tam przed domem rosła wielka czereśnia. Zawsze pod koniec lipca wujek wchodził na czubek drzewa i zrywał czereśnie, a potem wraz z babcią robiłyśmy kompoty w słoikach. Zawsze wtedy nie mogłam się doczekać, aż babcia otworzy pierwszy gotowy słoik z kompotem. Musiałam na to czekać aż 3 tygodnie. 

Kolejna świeca jaka wpadła w moje ręce to Apple Pie również z Kringle Candle. Jest to zapach, który specjalnie zakupiłam na grudniowe oczekiwanie świąt Bożenarodzeniowych. Jak pierwszy raz odpaliłam tą świecę to odpłynęłam. Przepiękny zapach świeżo upieczonej szarlotki z dużą ilością cynamonu i cukru brązowego. Cudo. Jeżeli lubisz takie połączenie to polecam powąchać. Jest to zapach zdecydowanie słodki i mocny, ale o dziwo nie sprawiał u mnie, że miała ochotę na ciasto czy inną słodycz. Wręcz przeciwnie. Moje kubki smakowe były oszukane i od kiedy palę tą świecę rzadko mam ochotę na słodkie przekąski. Muszę teraz znaleźć coś po czym nie będę miała ochoty na chipsy. 


W 2016 roku pod choinką znalazłam kolejną świecę. Tym razem aniołek musiał mnie długo obserwować i wiedział jaki zapach mi się marzy. Sama chciałam go kupić dopiero kiedy będzie się zbliżało lato, ale świąteczny prezent był szybciej. Mowa o świecy w przepięknym zapachu soczystego mango, takiego żółtego i pełnego słodkich soków o nazwie Mango firmy Kringle Candle. Zapach jest bardzo słodki i rzadko można znaleźć zapach mango w tak mocnym odzwierciedleniu rzeczywistego aromatu. Zanim dostałam tą świecę zużyłam 5 wosków i z wielką chęcią sięgałabym po kolejne, ale po co skoro mam już świecę. Jeżeli lubisz soczyste mango to polecam sięgnąć po tą świecę. Jest obłędna. ( UWAGA! Jeżeli chcesz go wypróbować to proponuję się pośpieszyć bo Kringle wycofuje ten zapach i w wielu sklepach już go nie ma.)

Ostatnia świeca Kringle w mojej kolekcji dotarła nie dawno. W styczniu jest Zapachem Miesiąca czyli jest na promocji -20%. Zapach Comfy Sweater to zdecydowanie jeden z delikatniejszych zapachów oferowanych przez Kringle, W tej świecy wyczujemy świeżo wyprane swetry z aromatem piżma, drzewa sandałowego, ale przełamane aromatem owoców i wanilli. Bardzo specyficzny zapach. Jako, że zamawiałam ją przez internet i nigdy wcześniej nie wąchałam, to byłam bardzo ciekawa jak pachnie. Pierwsze wrażenie? Dziwny. Drugie? Piękny. Trzecie? Zostaje ze mną na długo.

Prócz świec Kringle Candle mam również jedną świecę Yankee Candle. Tą świecę dostałam od mojego ukochanego we wrześniu za mój upór i dążenie do celu. Chciał pokazać tym,  że za każdy spełniony cel powinnam się nagradzać. Zapach tej świecy to Rhumbarb Crumble czyli ciasto rabarbarowe pełne wanilii, cukru pudru i maślanej kruszonki. Na pewno przypadnie on do gustu osobą, które lubią słodkie i lekko mdłe zapachy.



Jak widać każda z tych świec ma dla mnie szczególne znaczenie i nie wyobrażam sobie iż miałoby którejś nie być. Dużo osób widząc cenę jest przerażona i tłumaczy, że nigdy nie będzie ich na nie stać. Nie do końca. Wystarczy co miesiąc odkładać do puszki 10zł a już po 11 miesiącach macie uzbieraną kasę na świecę. 10zł to 3 tabliczki czekolady czy nie cała paczka papierosów mniej w miesiącu :) 


Podobają się wam takie świecowe wpisy?? Jeżeli tak to zapraszam do obserwowania mojego bloga i pozostawienia komentarza. Zapraszam na kolejny wpis już niebawem.

Buziaki :*

Komentarze

Popularne posty