Przegląd matowych pomadek z Avonu i moje wrażenie

Parę miesięcy temu w katalogu Avon pojawiły się nowe pomadki w płynie. Do wyboru mamy matowe jak i błyszczące. Osobiście od jakiś 2 lat jestem zakochana w efekcie matt i postanowiłam zamówić sobie wszystkie kolorki z nowej serii matowej. Jedne mniej odważne, zaś inne bardziej. Kiedy przyszły do mnie poczułam się rozczarowana. Sporo kolorów na żywo wygląda zupełnie inaczej niż w katalogu. Dzisiaj na zdjęciach możecie zobaczyć jak one na prawdę wyglądają. Starałam się tak ustawiać aparat by kolor pomadek był jak najbardziej prawdziwy. Jesteście ciekawi, które kolorki to moje TOP3?? W takim razie zapraszam dalej...


Zacznijmy może od podstawowych informacji, a potem dojdziemy do kolorków. Pomadki te w katalogu 1/2018 kosztują  17,99zł. Do wyboru mamy aż 10 kolorków. Znajdziemy zarówno czerwienie i brązy jak i róże z fioletami. Dla każdego coś się znajdzie. Osobiście bardzo lubię poszaleć z kolorkami, ale czasem sięgam po pastelowe róże gdy sytuacja tego wymaga. Każda pomadka jest zamknięta w przezroczystej, plastikowej buteleczce z odkręcaną nakrętką w czarnym kolorze. Jak dla mnie bardzo ładnie one wyglądają i wiemy ile nam zostało pomadki w środku. Po odkręceniu i wyciągnięciu aplikatora widzimy, że jest on taką gąbką w niespotykanym kształcie szpatułki. Na początku pod nosem rzucałam brzydkie słowa bo nie mogłam ładnie pomalować ust. Ciągle wyjeżdżałam za linię, gdzieś co chwilę się upaćkałam. To była jedna wielka masakra, ale po 2 tygodniach nabrałam wprawy i teraz już nawet nie potrzebuję konturówki by ładnie wymalować usta. Warto popracować z tym aplikatorem by nabrać wprawy. Ważną rzeczą jest fakt, że nie używałam codziennie jednego koloru więc nie jest to zmiana w ukształtowaniu aplikatora. W środku pojemniczka mamy również założony element dzięki, któremu przy wyciągnięciu aplikatora nadwyżka pomadki zostaje w buteleczce. Co możecie zobaczyć na zdjęciach. Na sam koniec wspomnę, że jeżeli informacja na opakowaniu pomadki jest prawdziwa, to są one wyprodukowane w Polsce


Dobra przechodzimy teraz do kolejnej części, którą jest przegląd kolorków. Na to chyba czekaliście najbardziej. Zacznijmy może od kolorku Whipped Latte jest to kolor najmniej w moim guście gdyż ja preferuję róże, ale jest on przepięknym nudziakiem. Osobiście uważam go za taki kolor kawy z mlekiem, idealnym na co dzień jak i na wieczory kiedy mocniej podkreślamy oczy. Myślę, że znajdzie sporo zwolenniczek. Odcień Dare To Be Bare to już bardziej lekki brąz, ale taki budyniowo kakaowy. Dość klasyczny, ale ma w sobie to coś. Idealny na jesień i zimę. Trzeci to Passion It czyli taki mocny i brudny fiolet wchodzący w brązowe nuty. Czwarty kolorek to bardzo intensywny fiolet o nazwie Fabulosity. Osobiście jeszcze nie odważyłam się wyjść na dwór z tym kolorkiem, ale kto wie może na wiosnę poszaleję. Ostatni kolorek jaki możecie zobaczyć na zdjęciu poniżej to Pinking About You czyli pastelowy róż, który jest idealny przy mocno podkreślonych oczach. Osobiście bardzo go lubię i często po niego sięgam kiedy wychodzę na dwór, a nie chcę by moje usta rzucały się w oczy, ale i tak już parę komplementów na temat tego kolorku dostałam. 


Teraz przejdziemy do kolorków, które najczęściej goszczą na moich ustach oraz do czerwieni. Szminka, która jest ze mną chyba najczęściej to Flushed piękny róż wymieszany z malinową czerwienią. Kocham takie kolorki i jak tylko mogę sobie pozwolić na podkreślone usta to po prostu wybieram tą szminkę. Kolejnym kolorkiem, po który sięgam dość często to TKO czyli taki różo fiolet, ale taki delikatny i stonowany. Teraz polecimy z kolorkami czerwonymi i zaczniemy od pomarańczowej czerwieni, która super sprawdziła się u mnie w dni "eleganckie" i jest to Orange You Happy. Oczy z nudziakowym cieniem, mocno wytuszowane rzęsy i ta pomadka i był efekt WOW. Pomadka Head Turner to piękna czerwień, która nadaje elegancji. Mój narzeczony skomentował ją jako taką "strażacką" czerwień. Zboczenie zawodowe ( bo oboje jesteśmy strażakami ochotnikami). Ostatni kolorek to Irresistible i to jest taki brudny czerwony. Miałam go na wigilii i sprawdził się super.


Podsumowując miesięczny test tych pomadek mogę powiedzieć szczerze, że są dobre, ale nie super. Miałam co do nich trochę większe oczekiwanie. Po pierwsze  pomadki mają intensywny zapach, który na szczęście się szybko utlenia, ale wiele osób może się on nie spodobać. Kolejna rzecz to fakt, iż na aplikator nakłada się za dużo produktu i nadmiar trzeba ściągać przez co opakowanie może z czasem mocno się pobrudzić. Następny minus to jest fakt, iż one nie do końca są matowe, a na to mocno liczyłam. Jest to taki pół mat, ale z czasem robi się matowa. Niestety również zauważyłam, że trochę wysuszają usta, ale to raczej normalne przy matowych pomadkach. Natomiast by nie było, że są same minusy to przejdźmy do plusów. Pierwszym plusem jest obszerna gama kolorystyczna i dla każdego znajdzie się odpowiedni kolorek. Po drugie cena jest bardzo przystępna i myślę, że ta pomadka jest warta swojej ceny.  Co do trwałości to jestem bardzo zadowolona. Przy nie jedzeniu tłusto pomadka trzymała się u mnie nawet 10 godzin i to bez poprawek więc jestem z tego faktu bardzo zadowolona. Niestety odbija się na szklankach i jedzeniu, ale również jest ona po woli zjadana. Osobiście rzadko wychodzę z domu więc staram się pić przez słomkę. Co do zmywania to zależy od kolorku. Część zmywa się bardzo łatwo, ale są kolorki, które już potrzebują większej uwagi i ilości czasu, niektóre kolorki również mocno wrzynają się w usta i po zmyciu pozostaje lekkie zabarwienie ust, które na drugi dzień schodzi.


Podsumowując z pomadek jestem zadowolona, ale nie są one na dobre i złe więc będę testować kolejne by znaleźć swojego ulubieńca. Z tych kolorków moje TOP 3 to zdecydowanie  Pinking About You, Flushed i TKO. To jest taka trójka, którą mogę zabrać ze sobą wszędzie i nie ważne jak się pomaluję to te kolorki mi będą pasować. Natomiast jak bym miała jeszcze dobrać tylko 2 kolorki to byłyby to Whipped Latte i Inrresistible. Dajcie znać jakie kolorki byście chcieli mieć w swojej kosmetyczce. 

Buziaczki i do zobaczenia w kolejnym wpisie.


Post nie jest sponsorowany i za wszystkie produkty zapłaciłam sama. 

Komentarze

Popularne posty